Teren
-
DST
65.00km
-
Teren
65.00km
-
Czas
05:00
-
VAVG
13.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Diamond Back
-
Aktywność Jazda na rowerze
Napisałem "teren", bo moja jazda z Madzią po Warszawie, to jazda terenowa. Na moście siekierkowskim było gładko, a reszta - teren. 
Most siekierkowski, kiwa się jak cholera.
© Dario
Jak stoi się na moście, to czuć, jak się buja w górę i w dół. Wrażenie, w każdym bądź razie dla mnie, mało przyjemne. Jak to się kupy trzyma ?
Widoczek Warszawy od praskiej strony
© Dario
AWF Warszawa, po burzy.
© Dario
Po drodze złapała nas na Bielanach burza. Pojeździliśmy trochę po AWF-ie i potem do mojej mamy.
Moja dawna ulica zmieniła się bardzo. O podwórku nie wspomnę.
Ulica Żeromskiego, moje stare śmiecie.
© Dario
Starówka, powrót z Bielan
© Dario
Jak przeżyjesz Orzysz, to na wojsko .... położysz!
-
DST
69.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
04:56
-
VAVG
13.99km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Diamond Back
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela zapowiadała się pięknie. Jak zwykle z moich planów nic nie wyszło. Nie chciało mi się czekać z jazdą do 10:30, a bardzo lubię niedzielne poranki. Jest tak cicho i pusto. Wszystko dopiero zaczyna się budzić. No i jest taka świąteczna atmosfera. O 6:30 byłem już na rowerku. Długo nie namyślając się, wybrałem kierunek na Orzysz, a potem nad Śniardwy.
Pisz. Rano pusto i sennie
© Dario
Most na kanale jeglińskim
© Dario
Szczechy Wielkie. Skręcając w lewo dojechać można do Zdor. A to już Śniardwy.
© Dario
Po prawej stronie mijam jezioro Kocioł
© Dario
Następna stacja: Kociołek Szlachecki.
© Dario
Zabytkowy kościół w Kociołku
© Dario
Zastanawiałem się co było najpierw.
© Dario
Zastanawiałem się, co było najpierw: czy Szwejkówko, czy infanterist 81 budziejowickiego regimentu piechoty, Josef Szwejk, dzielny żołnierz, nota bene mój idol. Bo na te nasze skretyniałe do szczętu dzisiejsze czasy, żeby nie zwariować, trzeba wykazać się takimi cechami charakteru, jakie miał on; Josef Szwejk.
Tam także zjechałem na 50 metrowy odcinek ścieżki rowerowej, a potem znów asfalt. Fajnie!
Potem zadzwonił Adrian i po ok. 45 minutach dołączył do mnie, ale już w Orzyszu.
Nowa rampa do wyładunków czołgów z eszelonu. Jedyne nowe w Orzyszu.
© Dario
Przejazd dla czołgów z rampy na poligon. Porządny bruk.
© Dario
Jak sięgam pamięcią do lat 90, jak stało, tak stoi. I niszczeje. Wizytówka miasta na samym początku!
© Dario
Następny kwiatek. Dworzec kolejowy w Orzyszu. Wstyd, Panowie Radni. W Piszu też nie lepiej.
© Dario
Kamieniczka przy ul. Wojska Polskiego
© Dario
Odnowiony dom przy Wojska Polskiego
© Dario
Placyk centralny w Orzyszu. Nawet czysto i schludnie.
© Dario
Gołębie przy rowerkach, nawet się nie boją. Ciasto im smakuje.
© Dario
Dojazd do stacji kolejowej w Orzyszu
© Dario
W Okartowie będziemy skręcać w kierunku Nowych Gut, nad jezioro Śniardwy.
© Dario
A na zakręcie; historia z przed chyba dwóch lat. A Adrian: Tędy do Pisza!
© Dario
Odpoczynek nad Sniardwami
© Dario
Adrian, dołączył do mnie w Orzyszu.
© Dario
Nowe Guty, Wieś nad samym jeziorem.
© Dario
Tak wczoraj wyglądały Śniardwy. Morze wody, co nie ?
© Dario
Śniardwy i wysoki brzeg
© Dario
Kolejna stacja pogodowa, tym razem w Nowych Gutach
© Dario
Polna droga w kierunku Kwiku. Na mapach jest także pod inną nazwą: Krzyk.
© Dario
Jesteśmy w Kwiku.
© Dario
Zasuwa wodna między zatoką Kwik na jeziorze Śniardwy, a jeziorem Białoławki.
© Dario
Leśna droga do Zdor
© Dario
Jesteśmy w Zdorach
© Dario
Dojeżdżamy do Szczech wielkich i zamykamy pętlę.
© Dario
A przy domu kwitną mieczyki
© Dario
Po drodze podjechałem jeszcze na godzinę do domu w Karwiku. Adrian pojechał na obiad.
Wracam ci ja do Pisza, a tu coś miękko w przednim kole. Kicha. Podpompowałem trochę i biegiem do domu. A tu coś stuka w tylnym. Dętka miała mikroskopijne pęknięcie, więc załatałem, a przy czyszczeniu tylnego koła, szprycha została mi w ręku. Trzeba kupić nową, bo koło tańczy, jak chce. Ale i tak jazda udana.
Prawdę mowiąc; ......... !
-
DST
88.00km
-
Teren
40.00km
-
Czas
06:00
-
VAVG
14.67km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Diamond Back
-
Aktywność Jazda na rowerze
W nocy burza. Rano tylko 14 stopni, ale jadę. Do Karwika, zobaczyć, co nowego być może. A później do Pisza i dalej. Chciałem sfotografować to, po czym jeżdżę, i koło czego. Wnioski takie trochę, w każdym bądź razie dla mnie, nieciekawe. 
Droga do Pogobia. Po lipcu 2004 roku piękny asfalt i przerzedzony las
© Dario
Po dojeździe do Pogobia, Wiesia wraca. Ma dużo pracy przed niedzielą.
Porządny asfalt kończy się .
© Dario
Żwirowa droga do Kuliku
© Dario
Jezioro Pogubie Wielkie. Nie ma jak do niego dojść, naokoło bagiennie.
© Dario
Kończy się na chwilę asfalt i jest trochę bruku. Leśniczówka Kulik.
© Dario
Drogi, jedna i druga nowe, ale po tej z lewej nie można jeździć. Wewnętrzna Nadleśnictwa.
© Dario
Wiartel i domki, w sumie mogą być.
© Dario
Szeroki Bór, parę domków w środku puszczy piskiej. Asfalt niezły, ale zaraz będzie bruk i żwirek.
© Dario
Żwirówką jadę do Rucianego. Prosto i wyboiście.
© Dario
Przystań w Rucianem
© Dario
centrum Rucianego. Na razie cicho i spokojnie. Sodoma z gomora zacznie sie w wakacje. I jest nowa ściezka rowerowa.
© Dario
Śluza na Guziance
© Dario
Wejsuny i ekologiczny transport.
© Dario
Kościół ewangelicki w Wejsunach. zasonięty zielenią. Nie ma jak podejść.
© Dario
Diamencik odpoczywa nad Śniardwami
© Dario
Leśny dukt do Karwika. Wyboisto, grzązko i mokro.
© Dario
Po białym szkwale, nad Śniardwami postawiono takie stacje meteo dla żeglarzy. To działa, ale jak, to nie wiem.
© Dario
Kolejna żwirowa droga, tym razem do Karwika
© Dario
Asfalt w Karwiku. Nawet nie zniszczony.
© Dario
A to takie zwierzątka podchodzą pod nasz nowy dom w Karwiku. W zimie nawet wskakują do ogrodu. Głodne biedaki.
© Dario
Piękny asfalt z Jeglina do Maldanina. Do Pisza już ścieżką rowerową.
© Dario
Już widać Pisz, jeszcze trochę i tylko przez to miasteczko będę tylko przejeżdżał.
© Dario
W ten spektakularny sposób niszczeje zabytkowa wieża ciśnień na ulicy Gdańskiej. Wstyd!
© Dario
I tak zawodnik Mazura Pisz strzelił karniaka.
© Dario
I tak przeglądając dzisiejsze fotki, tak sobie pomyślałem, że prawdę mówiąc te nasze drogi są nudne. Cały czas lasy i lasy. Czasem pokazuje się jezioro, małe lub duże, brudne bądź czyste. Zmieniają je tylko pory roku, mniej lub bardziej przewidywalne. Atrakcją są spotkania innych rowerzystów. Dziś poznałem Monikę i Marka. Przyjeżdżają na parę dni, aktywnie odpoczywają i jadą dalej. Może kiedyś pojeździmy razem. Zawsze to jest jakaś miła odmiana. A jutro zmieniam klimat. Jedziemy tym razem do Szczytna. Oby pogoda nie sprawiła figla.
Byczek Fernando
-
DST
54.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
03:20
-
VAVG
16.20km/h
-
Sprzęt Diamond Back
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy jazda do Karwika. Piękna pogoda i silny, ale ciepły wiatr, z południa. Trochę pomieszkałem w nowym domku, ale cykloza przemogła. I w drogę. W Piszu dołączyła Wiesia i ruszyliśmy przez Snopki do Wiartla. Tam krótki postój i dalej do Kuliku i Pogobia. Na długim i prostym odcinku leśnego duktu spotykamy młodego byczka. Sobie wylazł z lasu i spaceruje z nami w tym samym kierunku. Że go wilki nie zjadły, to cud boski. Trochę chyba pochodził po lesie, bo był zmachany tak, że mu się nogi gięły. We wsi powiedzieliśmy o byczku, ale nikt się nim nie zainteresował. Szkoda go. Do domu, przecież, brał nie będę. Jutro jazda do Uścian. Nie mam czym zrobić fotek. Madzia zostawiła mi sony h2, ale jest bardzo nieporęczny i go nie biorę. 
Na tej drodze do Pogobia spotkaliśmy byczka
© Dario
Muszę to napisać!
-
DST
5.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
5.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Składak Sam
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zmienne pogody nie nastrajają mnie do dalszych jazd. Ale jak trzeba, to trzeba. W lodówce pusto, więc wyciągam trumniaka, bo ma sakwy, i jadę po zakupy. A cha, jeszcze pies na doczepkę. Niech się zmacha, będzie spokojniejszy. I jadę od jednego, do drugiego sklepu. To pieczywo, to warzywa i jakoś się jedzie. A tu przede mną młodziutka mamusia z dwójką dzieci. Jedno w wózku, a drugie obok, ledwo powłóczące nogami. A mamusia wypala; "biegnij szybciutko do ławeczki, to tam sobie odpoczniesz". A ławeczka ze 200 metrów dalej. Dzieciak ledwo idzie, a mama każe mu jeszcze biec, to se odpocznie! Wtedy przypomniał mi się dowcip opowiadany przez Grabowskiego na imprezie piwnej w Piszu. A było to tak: Gazda z Gaździną poszli w góry. Zabrali ze sobą psa. Poszli daleko i wysoko. A tu śnieg zaczął padać tak, że przez tydzień nie mogli się ruszyć. I tak zgłodnieli, że mieli ochotę zjeść Burecka. Ale jak jeść ukochaną psinę. Po następnym tygodniu głodowania, z wielką rozpaczą Burecka jednak upiekli i zjedli. Po uczcie została kupa kości, a Gazda spoglądając na nie powiedział do Gażdziny z łezką w oku;"Jakby był tu z nami Burecek, to by se kostecek poogryzoł".
Impreza piwna w Piszu
© Dario
Nihil novi
-
DST
20.00km
-
Czas
01:20
-
VAVG
15.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Diamond Back
-
Aktywność Jazda na rowerze
Muszę, niestety, z wielkim bólem przyznać, że czuję w nogach te wczorajsze, w piachu i pod wiatr, bez mała 70 kilometrów. Rano zebrałem się jednak w podróż do nowego domu. Pogoda taka sobie, wiatr, jak zwykle, w twarz i słońca jak na lekarstwo. Z Karwika miałem jechać dalej, w stronę Śniardw i Rucianego, ale chmury napływały coraz większe i ciemniejsze. Dziewczyny nie dzwoniły, Czarek z rodzinką ( przyszłą ), też się nie odezwał, więc powrót do Pisza. 
Kamienica przy nowym rondzie
© Dario
Ulica Kościuszki w stronę Placu Daszyńskiego
© Dario
Początek ścieżki rowerowej do Maldanina
© Dario
No i koniec bezpiecznej jazdy!
© Dario
Nooo, tu dopiero kierowcy sobie szaleją. Ale jeździ taka sobie skoda super b. Strzeżcie się!
© Dario
No i nam też zieleni się.
© Dario
Jakie miasteczko, taka fontanna. Ale dzieciaki w upały będą miały frajdę.
© Dario
A stacja rośnie. Żeby tak za komuny budowali.
© Dario
Po obiedzie, jak będzie jeszcze możliwie, trochę pokręcę. Może z kimś.
Jednak u Wieśki zachowały się jakieś fotki z wczorajszej jazdy. Spróbuję przekopiować i wrzucić na BS.
Do Ełku
-
DST
69.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
04:50
-
VAVG
14.28km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Diamond Back
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zgodnie z planem jazda do Ełku. O 10:20 wsiadamy do pociągu do Ełku. Pięknie, czysto i komfortowo. Rowery w weekend jadą za złotówkę. Wiesia, Fiolka, nowy kolega Wiesiek, i ja. Troszkę pokręciliśmy się po Ełku, a potem powrót do Pisza. Jechaliśmy przez Nową Wieś Ełcką, Bajtkowo, Drygały, a potem w lasy i koszmarnie piaszczystą drogą do Rudy. W Rudzie rozdzieliliśmy się, ponieważ Panie miały dość piachu ( 7 kilometrów piechotą ), a Wiesiek jechał na cieniutkich oponach i też się umordował. Pojechali do Kaliszek, a potem w prawo do Pisza. Ja pojechałem brzegiem jeziora Roś, i byłem przed nimi kwadrans wcześniej. Wybrałem dukty leśne, bo wiedziałem że będzie dużo lepiej. Trochę doskwierał nam wiatr w twarz, ale to nic. Najgorsze spotkało mnie jednak w domu. U Wiesi chciałem skopiować zdjęcia, ale jej komp pokazał co jest na karcie, odtworzył slajdy, ale nie chciał kopiować. Wrzuciłem kartę do swojego sprzętu, a on mnie pyta, czy sformatować pamięć! No i wszystkie zdjęcia poszły w p.... . Fiolka jeszcze coś robiła swoim aparatem. Spróbuję je od niej ściągnąć. Może coś z tego będzie. Koniec.
Piękne popołudnie.
-
DST
53.00km
-
Teren
40.00km
-
Czas
03:20
-
VAVG
15.90km/h
-
Temperatura
19.0°C
-
Sprzęt Diamond Back
-
Aktywność Jazda na rowerze
No i słowo ciałem się stało. W południe piękne słońce i piękna temperatura. Wyjeżdżam w kierunku Karwika, troszkę pomieszkać w nowym miejscu. A tam jak w bajce. Aż się nie chce wracać!
No i pogoda się rozszalała z radości.
© Dario
Polami dojeżdżam do Maldanina
© Dario
Piękna, długa, jasna, prosta, szeroka jak morze, trasa łazienkowska, a guzik, nie! Zaraz będzie Jeglin
© Dario
Lekkie wzniesienie to nasyp kolei z Jańsborka ( Pisza ) do Arisa ( Orzysza )
© Dario
A takie kwiatki mamy przy domku
© Dario
Po powrocie do Pisza zbieram Panie na dalsze jazdy. Wiola prawie gotowa, a Wiesia, po obiedzie jeszcze śpi. Ale hasło działa, jak najlepszy budzik i za chwilę jedziemy do Wiartla, a potem do Pisza przez Snopki.
Jest się gdzie wygrzewać. A słoneczko coraz niżej. Plaża w Wiartlu.
© Dario
Se nowe gacie założyłem; a cooooo!
© Dario
No i pięknie jest. A nie mogło być tak od marca?
© Dario
A jutro do pracy. I tak w kółko, Panie pierdułko.
Sennie
-
DST
8.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
8.00km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Sprzęt Składak Sam
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano zmusiłem się do spacerowej jazdy. Za oknem szaro i smutno. Niedzielny poranek w małym miasteczku jest zawsze taki sam; jest cicho. Wyciągnąłem składaczka, psa nie musiałem wyciągać, i tak leci przede mną . Na dworze zaskoczenie. Bez wiatru, nie odczuwam niemiłego chłodu i powietrze ma jakiś inny zapach. Mus jechać. 
Mimo wilgoci jest fajnie. I tak jakoś cieplej.
© Dario
Po polach snują się poranne mgiełki.
© Dario
A ja i tak jeżdżę po chodniku!
© Dario
Nie wiem, może ze swojej przekory i uporu koziorożca, totalnie olewam ten znak. Nie mogę pogodzić się z tym, że po chodniku nie mam prawa jeździć. Zawsze pytam, dlaczego? Jeżdżę nie za szybko, uważam na ludzi, zwłaszcza na dzieciaki, staram się to wszystko omijać z daleka. Przecież nasze drogi nie nadają się do jazdy rowerem. Dziura na dziurze, wąsko, wysokie krawężniki, a do tego, pożal się Boże, polscy kierowcy. Nie mam ochoty być potrąconym przez samochód, który jedzie z nadmierną prędkością w terenie zabudowanym, nie mam ochoty być wciągniętym między ciągnik i lawetę prowadzoną przez litwina. Nie mam ochoty znaleźć się w rowie z połamanymi nogami. Chcę żyć i bezpiecznie jeździć. Nie słyszałem, żeby pijany rowerzysta zabił na chodniku pieszego ( pijany najwyżej obije sobie mordę i nie pojedzie ), a ilu pijanych kierowców wyprawiło na tamten świat pieszych i rowerzystów? A najciekawsze jest to, że kary za to są kuriozalne. Ostatnio zmieniły się przepisy dotyczące poruszania się rowerami. Śmiech na sali!!! Czytałem w onecie artykuł na ten temat. W komentarzach najwięcej kierowców pałało wściekłym oburzeniem. "Jak to, im prawa?". Jeden cymbał napisał: "Jak zobaczę rowerzystę pod prąd, to dodam gazu i włączę wycieraczki". Jak ja mu, k...., dałem "pro memoria", to więcej się nie odezwał. A dlaczego polacy za kierownicą, przekraczając zachodnią granicę, pokornieją jak baranki boże? Ciekawe! 
Dziś będzie czyszczenie i konserwacja
© Dario
Przy okazji podjechałem na stację cpn i nabyłem fajny środek do czyszczenia mojego sprzętu. Kosztuje to 16 złotych, jest o połowę tańsze od WioDącego środka, a działa tak samo. Kurczę! Pogoda się robi na cacy!! Chyba będą grane krótkie gatki!!! I do nowego domku!!!!
QŃ
-
DST
30.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
7.50km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Diamond Back
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po dniach posuchy rowerowej, można było dziś trochę pokręcić. Trochę słońca, za dużo wiatru, i to w mordę,ale jechać trzeba. Mała tradycyjna pętla przez Karwik, Szeroki Bór Piski i Snopki. Trasa praktycznie leśna, więc wiatru trochę mniej.
Mijam piski rynek w porannym słońcu. Nawet jest ciepło.
© Dario
Dojazd do nowego ronda ulicą Kościuszki
© Dario
Jedziemy polną drogą w kierunku Maldanina
© Dario
Ścieżka rowerowa w Maldaninie. A mozna było pociągnąć ją dużo dalej.
© Dario
Z Pisza, w kierunku Orzysza zbudowano ścieżkę rowerową. Tylko trochę krótką. Jest dużo miejsca po lewej stronie szosy i tam można by pociągnąć duuuuuużo dalej. Byłoby miło i bezpiecznie jechać do Karwika, Zdor, Nowych Gut, no i do samego Orzysza.
Leśna droga, całkiem fajna, prowadzi nas do Karwika
© Dario
QŃ; fryzurę ma jak David Bowie
© Dario
Drugi QŃ, ten wygląda jak? Sam nie wiem!
© Dario
8 kilometrów od Pisza, wieś Karwik. I tam się będę przeprowadzać.
© Dario
A tu będę mieszkać. Cisza i spokój; daleko od szosy!
© Dario
Wyjeżdżamy z Karwika, w stronę Szerokiego Boru
© Dario
Przepięknie położone jezioro. Gdzie woda czysta i trawa zielona. Jezioro nazywa się Jegocin.
© Dario
Przecinamy drogę do Wejsun
© Dario
Wiesia walczy z powalonym drzewem. Toto leży już ładne dwa miesiące.
© Dario
Trzeba wypic; dla zdrowotności.
© Dario
Jezioro Jegocinek. Za drzewami zniszczony, opuszczony ośrodek turystyczny.
© Dario
Przecinamy drogę Pisz-Ruciane.
© Dario
Dojeżdżamy do Snopek.
© Dario
Stacyjka Pisz. Teraz kolej chce, żeby umarła na śmierć.
© Dario
Prawdopodobnie w tym miejscu stanie pomnik Melchiora Wańkowicza. "Na tropach Smętka" tu się kończy.
© Dario
Dojechaliśmy do Pisza i pogoda się popsuła. Zaczęło subtelnie padać. Ale jechać było fajnie. Jutro będzie lepiej.


