Dario prowadzi tutaj blog rowerowy

Przyspawany do roweru

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:196.00 km (w terenie 79.00 km; 40.31%)
Czas w ruchu:18:50
Średnia prędkość:10.41 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:32.67 km i 3h 08m
Więcej statystyk

Jazda na raty

  • DST 40.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 10.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Diamond Back
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 kwietnia 2011 | dodano: 30.04.2011

Rano z Madzią do nowego domu w Karwiku. Pogoda piękna, tylko trochę zimno i wietrznie. Przetestowaliśmy panoramiczne zdjęcia z nowego Pentaxa Madzi. Tak sobie wyszły. Są ślady łączenia kadrów. Ale chyba trzeba takie zdjęcia robić ze statywu.

No to pojechał sobie pociąg do Olsztyna © Dario

Zdążyliśmy w niedozwolonym miejscu przejść przez tory, a za nami przejechało metro Ełk- Olsztyn. Nawet szybko.
Droga z Maldanina do Karwika. © Dario

A to próba wykonania panoramy. Znać nakładające się kolory w niejscu zgrania obrazów. Ale to pierwsze próby.
Jutro będzie impreza na Placu Daszyńskiego © Dario

Jedzie sobie Panna Młoda, a przed nią kupa smroda. DO ślubu, znaczy się jadą! © Dario

Stacja benzynowa, samoobsługowa; będzie © Dario

Początek ściezki rowerowej nad Pisą © Dario

Po południu pojeździłem składaczkiem po Piszu. Pogoda w dalszym ciągu była ładna, więc nie było sensu siedzieć przed telewizorem, a dzisiejsze transmisje na żywo, nie bardzo mnie interesowały.
Park nad Pisą w popołudniowym słońcu © Dario

No i ścieżka się skończyła. Dojazd do ronda jakoś nazwanego, ale nie mogę sobie przypomnieć jak. © Dario
.



Ranne popierdułki

  • DST 10.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 5.00km/h
  • Sprzęt Składak Sam
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 kwietnia 2011 | dodano: 29.04.2011

Nie cierpię drugich zmian. Dzień totalnie spieprzony, bo mało czasu. Jedyny pożytek jest w tym, że można się wyspać. Ale jak spać, kiedy pogoda rowerowa. Wziąłem składaczka i ruszyłem w miasto. Trochę zakupów, po drodze poczta. Ale nie skorzystałem z poczty, bo kolejka pod sam sufit. Jutro rano spokojnie załatwię sprawę.

Piski park nad rzeką. © Dario

Park już pięknie się zazielenił, mimo słoneczka wesołego, trochę zimno.
Nowy stary zabytek. © Dario

Tu właściciel kamieniczki chociaż próbował zbudować coś, co przypominałoby z grubsza klimat Pisza z przed I wojny światowej. Ale to jeszcze nie to.
Kościół Św. Jana. Prawdziwy zabytek, chyba z XVII wieku. © Dario

Budynek poczty w Piszu © Dario

Komenda rejonowa w Piszu © Dario

Jeszcze niedawno temu, w miejscu krzyża, był mały pomniczek poświęcony milicjantom, którzy zginęli podczas walk z oddziałami WIN. Po decyzji usunięcia tego pomniczka, w ciągu paru chwil zniknął. Kolega mi później mówił, że tablica z tego pomnika znajduje się w Muzeum Ziemi Piskiej. Jakby nie patrzeć, jest to jakaś historia powiatu piskiego. Pomnik mógł zostać, przy nim można było postawić tablicę z mądrze zredagowaną informacją o tym, co się działo, i już. Zniknął także pomnik 15-lecia miasta Pisz, który to pomnik postawili sobie sami mieszkańcy Pisza. W latach 90-tych pomnik zniknął, ktoś za to wziął niezłą kasę, bo idzie nowe. A niech by był, komu to przeszkadzało. Była to nasza rzeczywistość i nikt tego nie wymaże mi z pamięci, co gorsze, biorąc za to pieniądze.
Zachodnia strona Placu Daszyńskiego © Dario

Z tyłu piskiego ratusza © Dario

Przy piskiej bibliotece, w letnie weekendy, przychodzą handlarze starociami. Nawet ciekawe rzeczy można tam znaleźć. Dziś widziałem stare płyty analogowe. Jutro z Madzią tam się wybierzemy, dokładnie je przejrzeć. Może coś wybierzemy.
Piątkowy piski targ © Dario

We wtorki i w piątki handlują na targu. Ale od jakiegoś czasu i tam jest drogo. kiedys, jak przyjeżdżali Ruscy, to można było coś naprawdę interesującego znaleźć. Ja kupiłem od nich, między innymi, komplet śrubokrętów zegarmistrzowskich i diamentową ostrzałkę do tarcz szlifierskich. Teraz już ich nie ma, a jak się pojawią, to mają chińszczyznę. I komu to przeszkadzało, że do nas przyjeżdżali?



Mioduszka

  • DST 92.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 05:50
  • VAVG 15.77km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Diamond Back
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 | dodano: 18.04.2011

Wczoraj, zgodnie z planem, jazda do Łysych, obejrzeć palmy wielkanocne. Wiesia, moja Ela i ja. Przed nami setka w obie strony, więc wyzwanie dla pań niezgorsze. Pogoda rano taka sobie, ale wierzymy w sobotnią prognozę. Trasa urozmaicona, ale jak to zwykle bywa, pod wiatr.

Pogobie Tylne. Cmentarzyk zapomniany przez Boga, niekoniecznie przez ludzi © Dario

Dziwne drzewo nad kanałem © Dario

Kapliczka na skrzyżowaniu dróg © Dario

Takich kapliczek na Kurpiach jest bardzo dużo. Wiesia pochodzi z Kurpi, mówi że to tutaj jest wielowiekową tradycją. Po drodze, rzeczywiście mijaliśmy je co chwila.
Tak wyglądają one od środka © Dario

Dojeżdżamy do celu, jeszcze tylko kawałek. © Dario

Zabytkowy drewniany kościół w Łysych © Dario

Niedziela palmowa w drewnianym kościółku © Dario

Panie przed kościołem © Dario

W drodze powrotnej w Lemanie © Dario

W Łysych, jak co roku, podczas uroczystości Niedzieli Palmowej, odbywają się różne kiermasze, pokazy, występy artystyczne oraz degustacja regionalnych wyrobów
kulinarnych. Między innymi mogliśmy posmakować "mioduszki". Regularny, bardzo mocny bimberek, przyprawiony leśnym miodem. Miodzio w gębie, a jak wali w dekiel. Trzy szybkie i FLY BY NIGHT! Jedna butelczyna przyjechała z nami w komfortowych rowerowych warunkach.
Bardzo zakazane paliwo © Dario

Kurpie to nie tylko puszcza, ale także rozległe równiny z kiepską ziemią. Jest na co popatrzeć, szczególnie jak wyjeżdża się z lasu, który u nas jest co krok.
Równiny Kurpi. Pola i łąki © Dario

Dziewczyny żałowały, że nie udało się nam dobić do setki. Jazda po Piszu wkołomacieju nie miała sensu. Cholera,jestem pełen podziwu. Po zimowych ledwie podjazdach, tak trzymały fason; PEŁEN SZACUN!!!



Rozebrany prawie do golasa

Wtorek, 12 kwietnia 2011 | dodano: 12.04.2011

Dziś jeszcze zdjąłem bagażnik i błotniki. Spróbuję je porządnie wypolerować.

Zdjęte błorniki do czyszczenia. © Dario

Dociągnąłem jeszcze łożyska suportu i wymieniłem dętki, na te z zaworami samochodowymi. No i założyłem nowe pedały z noskami.
Moja nowa wizja, ale to tylko przymiarka. © Dario

I nawet dzisiaj nie zrobiłem na nim próbnej jazdy, normalnie nie miałem kiedy!



Nawet wrony nie dały rady pod wiatr

  • DST 10.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 6.67km/h
  • Sprzęt Składak Sam
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 kwietnia 2011 | dodano: 11.04.2011

Wczoraj wiało strasznie. Ranny objazd miasta. Podmuch wiatru wrzucił mnie na barierkę i miałem serdecznie dosyć.

Rano pusto, słonecznie w miarę i wietrznie © Dario

Nawet wrony nie dawały rady lecieć pod wiatr.
Wrony zawracają; one też nie dały rady © Dario

W przyszłą niedzielę, oczywiście, jak pogoda dopisze, zaplanowaliśmy wyjazd do Łysych. Chcemy zobaczyć największe palmy wielkanocne w Europie. Uroczystości zaczynają się od godz. 9:30 i potrwają do 16. Z Pisza do Łysych, w obie strony jest ok. 100 km. Ciekaw jestem, jak dadzą sobie radę dziewczyny. Ale, co najważniejsze, są pełne optymizmu. Nie ma co. Damy radę.



THE BEST WAGANT

Sobota, 9 kwietnia 2011 | dodano: 09.04.2011

Dziś rano dokończyłem remont Waganta. Parę gadżetów i jakże inny wygląd. On jest po prostu piękny. Jeszcze próba, ale to może jutro, bo dziś wiatr spycha z siedzenia. Już zaliczyłem spotkanie z barierkami. Mało miłe!

Odswieżony i zmodyfikowany (to, co bardzo niezbędne do jazdy), Wagant © Dario

Trzeba będzie zamontować licznik i lepsze oświetlenie. Ale stare zostawię, bo też działa.



Reanimacja, a może lepiej; reaktywacja

Piątek, 8 kwietnia 2011 | dodano: 08.04.2011

Dziś zebrałem się do remontu sprezentowanego mi Waganta , rocznik 1982. Musiałem nabyć nowy wolnobieg, pancerz i linkę do przerzutki. Klamki i przerzutkę miałem ze starych rowerów.

Stara, niestety nie do użytku, przerzutka © Dario

Przerzutka, która była w rowerze, razem z manetką, już nie działały. Linka w pancerzu nie do ruszenia, więc wszystko do zdjęcia.
Nowy wolnobieg i przerzutka, używana. © Dario

Wolnobieg próbowałem najpierw odkręcić godnościom osobistom, a potem siłom. Wziąłem przecinak i młotek, i łubudu. Rozleciał się w drobny mak. I tak był w stanie agonalnym.
Założony nowy napęd © Dario

Zmieniony kokpit, niestety, orginały nadawały się do śmieci © Dario

Nowy napęd i nowa opona © Dario

Założyłem nowe opony Dębica 27 x 1 1/4 cala. Ale tu popełniłem mały błąd. Są trochę za chude i rowerek trochę źle wygląda. Na razie wszystko spryskałem płynem czyszcząco-konserwującym i jutro biorę się za czyszczenie i polerowanie. Do tego jeszcze sakwy boczne i powinien wyglądać, jak się patrzy.
Zmodyfikowany i wyregulowany kokpit © Dario

Jeszcze trzeba trochę poczyścić i dopieścić! © Dario

Niestety, zgodnie z sugestiami kolegów, nie udało mi się zastosować oryginalnych części. Po prostu staruszki nie działały, jak trzeba. Miałem do dyspozycji elementy z podobnego rocznika, ale w stanie dużo lepszym. Po wstępnej regulacji wszystko chodzi, jak należy. Dziś próby nie będzie, ze względu na pogodę. Jest zimno, deszczowo i wietrznie. Paskudnie! Może jutro.



Małe stado żubrów + przewodnik.

  • DST 39.00km
  • Teren 39.00km
  • Czas 04:30
  • VAVG 8.67km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Diamond Back
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 kwietnia 2011 | dodano: 03.04.2011

Koło południa piękna pogoda, no i nie ma na co czekać, bo rowerki już czekają.

Planeta w pionie i rowerki już czekają. © Dario

Ruszamy w kierunku Wiartla. Wiatr w mordę,ale słoneczko przygrzewa.
Jedziemy do Wiartla, cholerka, pod wiatr. © Dario

Dojeżdżamy do plaży w Wiartlu Małym © Dario
.
A na plaży spotykamy małe stado żubrów wraz z przewodnikiem. Ja już nie wiem, jak to komentować. Przecież wszystko jest dla ludzi, mądrych ludzi, ale żeby zostawić po sobie taki chlew. A to dopiero początek wiosny. Co będzie dalej?
Stado żubrów z przewodnikiem w sercu puszczy piskiej © Dario

Przecież jest na takie widoki bardzo prosty sposób. I myślę, skuteczny. Potraktujmy sprawę odwrotnie. Niech opakowanie będzie towarem, a to, co w opakowaniu potraktujmy jak śmiecie. Przecież taki płyn i tak wyrzucimy z siebie, jak śmieć; dołem albo górą. To zależy od ilości i tolerancji organizmu. A opakowanie niech będzie rzeczą naprawdę wartościową i wtedy zniknie naturalnie z naszej przestrzeni. No, ale jedźmy dalej.
Wjeżdżamy do Wiartla © Dario

Urokliwa mała wioska pośród mazurskich jezior.
Zburzyli nam kultową ławeczkę. Szkoda, co nie, Marcin!? © Dario

Zjechaliśmy na dół, a tam już nie ma naszej ławeczki. Ilu pięknych ludzi tam spotkaliśmy, ilu pięknych ludzi do nas się dosiadło. Ile było opowieści, ile wspomnień, a ile ciekawych spotkań. Mam nadzieję, że to tylko przejściowy stan. Przyjaciele z Łomży; chyba jeszcze się spotkamy na naszej ławeczce.
Nareszcie zaczynamy jeździć, tak, jak trzeba © Dario

Parę chałup, ale jak zagubionych w środku lasu. Czad!!! © Dario

A teraz drogą z Rucianego do Pisza © Dario

No to skręcamy do jednostki wojskowej. i dalej w las. © Dario

Tak to teraz wygląda od środka. © Dario

No i co tam słychać, Panie Sierżancie? © Dario
.
Lubię tu przyjeżdżać. Czas zatrzymał się w miejscu. Szczególnie w niedzielę. Cisza, z dala od zgiełku, mili ludzie i ten niesłychany spokój. Ja tam kupuję kawałek ciasta, kolę, siadam i czekam, co się zdarzy. Potem ktoś podejdzie, miło się uśmiechnie, przywita uściskiem dłoni, zapyta; "co tam, panie Darku, w szerokim świecie słychać? Chińczyki trzymają się mocno?". I rozmawiamy. I nikt nas nie goni. I nie interesuje nas, w końcu, czy te Chińczyki trzymają się mocno, czy nie. a i tak dęby rosną.
Ot, tak pozwoliliśmy sobie z żoną, nad jeziorem, jak lanszaft z łabądkiem © Dario

Z Szerokiego Boru już prosta droga przez las do Karwika. Trochę nie było łatwo. Jak to po zimie w puszczy.
Tak było co kilkanaście metrów do drogi do Wejsun © Dario

Parę metrów od drogi do Karwika © Dario

Takie mogiły i cmentarze z I wojny światowej, są tu na Mazurach w wielu miejscach. Niektóre zadbane, niektóre zapomniane, a niektóre zniknęły, ot tak, bez śladu. Przypomniał mi się teraz, nie wiem dlaczego, cytat z książki Karola Olgierda Borhardta "Znaczy Kapitan". w jednym z opowiadań kapitan Mamert Stankiewicz, po namyśle powiedział: "Znaczy, Niemcy też ludzie".
No to wjeżdżamy do Karwika © Dario

Przez chaszcze, widok na jezioro. Okolice Karwika © Dario

No i widać Pisz. I jest coraz cieplej. © Dario

Pogoda dopisała, wszyscy zadowoleni, a ja jeszcze muszę popracować nad Kellysem Madzi. Nie starłem resztek smaru z napędu roweru i jest cały zapiaszczony. Trochę to potrwa, ale zrobić trzeba. Mam jeszcze coś do opisania, ale to już jutro. Idę spać!



Krowa nie zawodzi

  • DST 5.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 5.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Diamond Back
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 kwietnia 2011 | dodano: 03.04.2011

Poranny spacer z psem. Trochę chłodno, no i mglisto, ale jechać trzeba. Ulicą Wojska Polskiego do przejazdu kolejowego, a potem w prawo w kierunku Jagodnego.

A który to mój samochód? © Dario

Mgła przy przejeździe kolejowym © Dario

Jak przejeżdżamy przez Jagodne, krowy zawsze tam są. Zima, lato, deszcz czy śnieg, nigdy nas nie zawodzą.
Elwis i krowa zawsze muszą sobie coś wyjaśniać © Dario

Na mojej ulicy powstaje już czwarta stacja paliwowa. A będzie dziwowisko, bo będzie bardzo nowoczesna. Po wrzuceniu pieniądza wleje tyle, ile policzyła. Dzisiaj jest tylko dziura w ziemi.
Będzie nowa stacja paliw. © Dario

W dole wody co niemiara, pompa pracuje całą dobę. © Dario

Pogoda robi się teraz ( godz 9:30 ) coraz ładniejsza, Mam nadzieję szybko zebrać ekipę na jazdy niedzielne i do lasu, narobić hałasu. Wieczorkiem będzie reszta z dzisiejszej wyprawy.