Muszę to napisać!
-
DST
5.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
5.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Składak Sam
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zmienne pogody nie nastrajają mnie do dalszych jazd. Ale jak trzeba, to trzeba. W lodówce pusto, więc wyciągam trumniaka, bo ma sakwy, i jadę po zakupy. A cha, jeszcze pies na doczepkę. Niech się zmacha, będzie spokojniejszy. I jadę od jednego, do drugiego sklepu. To pieczywo, to warzywa i jakoś się jedzie. A tu przede mną młodziutka mamusia z dwójką dzieci. Jedno w wózku, a drugie obok, ledwo powłóczące nogami. A mamusia wypala; "biegnij szybciutko do ławeczki, to tam sobie odpoczniesz". A ławeczka ze 200 metrów dalej. Dzieciak ledwo idzie, a mama każe mu jeszcze biec, to se odpocznie! Wtedy przypomniał mi się dowcip opowiadany przez Grabowskiego na imprezie piwnej w Piszu. A było to tak: Gazda z Gaździną poszli w góry. Zabrali ze sobą psa. Poszli daleko i wysoko. A tu śnieg zaczął padać tak, że przez tydzień nie mogli się ruszyć. I tak zgłodnieli, że mieli ochotę zjeść Burecka. Ale jak jeść ukochaną psinę. Po następnym tygodniu głodowania, z wielką rozpaczą Burecka jednak upiekli i zjedli. Po uczcie została kupa kości, a Gazda spoglądając na nie powiedział do Gażdziny z łezką w oku;"Jakby był tu z nami Burecek, to by se kostecek poogryzoł".Impreza piwna w Piszu
© Dario
komentarze